
Na 109 numerowanych ustępów z Zapisków [Z Zürau] aż w 11 pojawia się w różnych kontekstach i formach gramatycznych wyraz „zło”, co samo w sobie stanowi wcale niezły wynik statystyczny – słowo to obecne jest bowiem w ok. 10% zebranych tam przemyśleń Franza Kafki. Gdyby posługiwać się tą metodą i włączyć do statystyki także inne aforyzmy[1], które pojęcie zła synonimizują lub peryfrazują, liczba ta gwałtownie by wzrosła. Tą drogą dojdziemy do wniosku, że jest ono jednym z centralnych problemów w Zapiskach, co zresztą zauważył już Max Brod, umieszczając w nadanym przez siebie dziełu przyjaciela tytule „grzech” oraz „cierpienie”, będące niczym innym niż różnymi formami zła – czynionego lub doznawanego.
W siódmej notatce autora Zamku czytamy: „Jedną z najbardziej skutecznych pokus zła jest wezwanie do walki”[2]. Zdanie to wydaje się paradoksalne; wszak walka ze złem (czy to „osobistym”, tj. własnymi słabościami, czy to „zewnętrznym”) jawi się w większości systemów etycznych jako imperatyw, któremu trzeba lub warto się podporządkować. Tymczasem Kafka zestawia „walkę ze złem” z „pokusą”, tak jakby zła była właśnie walka ze złem i to jej powinniśmy się wystrzegać. Nie jest jednak prawdopodobne, by był to manifest nihilizmu bądź antymoralności, a już zwłaszcza nie w zbiorze, w którym pisarz poszukiwał stałych, etycznych i epistemologicznych punktów odniesienia. Sądzę raczej, że jest to rodzaj intelektualnej prowokacji, pod którą kryje się treść nieco bardziej skomplikowana.
W pierwszej chwili przychodzi na myśl, że oto według Kafki do zła nie powinniśmy się wcale zbliżać, może nawet nie podejmować z nim walki albo zgoła udawać, że ono nie istnieje. Przyjmijmy i taką opcję. Trzeba jednak od razu zapytać: dlaczego mielibyśmy postąpić w ten nieoczywisty, a nawet kontrintuicyjny sposób? Kontemplując tylko nad pierwszą częścią aforyzmu, można by uznać, że jest ona oznaką pewnej rezygnacji Kafki, poszukującego nienaruszalnych zasad, a mimo to przeczuwającego, że ze złem nie da się wygrać, że w walce z nim mamy nierówne szanse. Być może nie chodzi o to, by do zła nie zbliżać się wcale, nawet w celu walki z nim, ale by przy podchodzeniu do niej być świadomym, że jest to walka beznadziejna, skazana na niepowodzenie, że nie wygramy ze złem i prawdopodobnie pozostanie nam tylko „opuścić na piersi głowę wypełnioną wstrętem i nienawiścią” (s. 427). Odbiegając od bezpośredniej analizy dzieła Kafki (a może i w związku z nią; wszak literatura była dla niego nierozerwalnie związania z egzystencją – dlaczego nie mielibyśmy traktować jej egzystencjalnie i my, czytelnicy?), a odnosząc się do świata zewnętrznego i społecznego zaangażowania w jego sprawy, możemy dojść do podobnych wniosków. Zło wygrywa, bo dysponuje całym wachlarzem środków: oszustwem, manipulacją, przemocą. Dobro, które nie chce się posuwać do ich użycia i pragnie „grać czysto”, skazane jest w tej potyczce na porażkę.
Równie intrygująca jest druga część zapisku, która wnosi kolejne refleksje: „On jest jak walka z kobietami, która się kończy w łóżku”. Zło zostaje tu dość jednoznacznie, na modernistyczną modłę[3], połączone z kobietą, a zwłaszcza ze związaną z nią seksualnością (wszak mowa o kończeniu tej walki w łóżku). Tym samym ta ostatnia staje się synonimem słabości, grzechu, nieczystości albo wręcz brudu, co kojarzy się z gnostycznym urazem do materii, zmysłowości, cielesności. Wolno nam w każdym razie rozumować, że skoro walka z kobietą nie ma sensu, bo i tak kończy się ulegnięciem pokusie i ostatecznie upadkiem rozumianym jako seks (nie ma sensu silić się na pruderię; oczywistością jest, że mit Kafki jako aseksualnego mnicha literatury jest wyłącznie mitem), to podobnie jest także ze złem.
Podobnie – to znaczy jak? Idąc tym tropem, zło byłoby w tym aforyzmie jak kontakt z kobietą – zaraźliwe. Mimo iż trzeba z nim walczyć, odsłania w trakcie potyczki swoje powabne strony i kusi otwartymi w ten sposób perspektywami – tymi, których przedstawiciel „jasnej strony mocy” winien unikać. Możemy oczywiście czytać ten fragment bardziej biograficznie i widzieć w nim odzwierciedlenie pewnego lęku Kafki przed nawiązywaniem bliskich, zobowiązujących relacji z kobietami; im bardziej one się zbliżały, tym bardziej on się oddalał. Nie od rzeczy byłoby jednak także pójść w tej kontekstowej interpretacji jeszcze o krok dalej i przywołać bodaj najsłynniejszy aforyzm Friedricha Nietzschego, którego przecież Kafka znał i czytał, a który o możliwości „zarażenia się” złem w trakcie walki z nim również pisał w podobny sposób: „Kto walczy z potworami, ten niechaj baczy, by sam przy tym nie stał się potworem. Zaś gdy długo spoglądasz w bezdeń, spogląda bezdeń także w ciebie”[4].
Tą okrężną drogą wracamy do paradoksu, który wskazałem na początku – być może Kafka próbuje w ten sposób dowieść, że ktoś walczący ze złem zbyt długo ryzykuje, że sam stanie się zły, że przejmie jego środki działania. Kryje się w tym sugestia, że od walki, kontry, tj. stanowiska opartego na negacji, bardziej wartościowe jest podejście budujące, szukające pozytywnych alternatyw. Wszak w aforyzmie 102 pisze autor, że „nie ma miejsca […] dla interpretacji cierpienia jako zasługi” (s. 436), tj. że samo doświadczenie zła, męczennictwo, nie jest jeszcze dobrem; potrzebny jest także ruch budujący. Jak zwykle w przypadku Kafki – więcej pytań niż odpowiedzi. Sprawę komplikuje także wykorzystanie słowa „on” w wyjściowym, cytowanym tu aforyzmie – używając tego wyrazu, miał z reguły na myśli samego siebie.
Zwraca również uwagę fakt, że siódmy zapisek bynajmniej nie jest jedynym, w którym pisarz zestawia kobietę i seksualność ze złem. Już bowiem w kolejnym, oznaczonym liczbowo 8/9, „bujna rodzicielka” nazwana zostaje także „cuchnącą suką” (s. 423). Zbieżność dotyczy także wykorzystywanej leksyki; tam, gdzie we wcześniejszym aforyzmie mowa była ogólnie o walce, tu pojawia się określenie uściślone, mówiące o walce w sposób fizyczny, dosłowny: podmiot pragnie ją uderzyć. Zaznacza jednocześnie, że jest to „ponad jego siły” (s. 423–424). Po raz kolejny mamy więc do czynienia z konfliktem, w którym nie może liczyć na wygraną. Czyżby dlatego, że i tak skończyłby z nią w łóżku?
Wyraźnie erotyczne znaczenie ma także dalsza część tego zapisku, w której piszący wyznaje, że boi się nawet jej oddechu, a także że potrafi go ona „zagnać do […] zaułka”, „gnić na nim”; nawiązania do procesu rozkładu pojawiają się także w końcowej partii aforyzmu. Ta atmosfera seksualnego osaczenia kojarzy się w najlepszym wypadku z seksem budzącym lęk, niechęć, obrzydzenie, w najgorszym zaś – z zagrożeniem gwałtem. Owo połączenie opresyjnej seksualności z obrazami rozkładu wydaje się dziedzictwem gotycyzmu; jest to zresztą jeden z kierunków, w których z powodzeniem można interpretować Kafkę, mimo iż dotychczas nie zrobiono tego w zadowalającym stopniu[5]. Bardziej interesuje mnie jednak spójność przekazu na przestrzeni tych dwóch zapisków: podmiot wyznaje przecież, że konsekwencją przypuszczonego ataku będzie gnicie z nią pospołu. A więc znowu: „zakażenie złem”. Oczywiście, jako iż mamy do czynienia z oszczędnym aforyzmem, interpretację można by pociągnąć także w innym kierunku, inaczej rozkładając akcenty; należałoby np. zastanowić się szerzej nad tym, jakie znaczenie dla całości zapisku ma przywoływanie w nim okresu dzieciństwa oraz starości. W moim odczytaniu to pierwsze wpisuje się w jakiś sposób w obraz seksualności jako winy i zła – wystarczy wspomnieć o Freudowskim terminie sceny pierwotnej, którą dziecko może postrzegać jako przemoc, agresję, czy wreszcie – gwałt na matce ze strony ojca (nota bene Freuda również Kafka czytał). Najbardziej jednak zależy mi na podkreśleniu obecności ciągu kobieta – seks – zepsucie, skądinąd charakterystycznego dla chrześcijaństwa (zwłaszcza np. barokowego). Osobną kwestią jest, czy również dla tradycji żydowskiej – być może nie jest to wykluczone, skoro Księga Kapłańska uznaje nieczystość menstruującej kobiety…[6]
Tożsamymi ciągami znaczeniowymi, a nawet leksykalnymi (po raz kolejny mowa o kobiecie, która „wabi do łóżka” – s. 437), charakteryzuje się zapisek o numerze 105. Czytamy w jego treści, że „narzędzia pokusy tego świata” stanowią swego rodzaju dowód na to, że istnieje jakiś inny, duchowy świat, do którego można się dostać dzięki wyrzeczeniu się owej pokusy, tj. zła. O świecie tym mówi zresztą Kafka także w innych zapiskach, np. w oznaczonym numerem 62 stwierdza, że jest jedynym naprawdę istniejącym, co daje nam pewność, że trzeba cenić go wyżej od każdego innego (s. 430), zwłaszcza że – jak konkluduje w 54 – „to, co nazywamy światem zmysłowym, jest złem w świecie duchowym” (s. 428). To wyraźne wskazanie na zło świata zmysłowego (gdzie zmysłowy zarówno oznacza „postrzegany zmysłami”, tj. empirycznie doświadczalny, jak i konotuje powiązanie z seksualnością) i przewagę świata duchowego, którego ten pierwszy jest tylko funkcją, marnym odpryskiem, także kojarzy się z gnozą. Kafka z pewnością pisał w sposób gnostyczny rozumiany fenomenologicznie (tj. w ramach postawy myślowej, zgodnie z którą poznanie pozwala na osiągnięcie zbawienia[7]), warto natomiast pamiętać, że jego twórczość była też wpisywana w ramy gnostycyzmu żydowskiego (np. przez Harolda Blooma). Nie jest to w każdym razie kontekst jego pisarstwu całkowicie obcy.
Warto przy tym zauważyć, że w aksjologii europejskiej (zwłaszcza chrześcijańskiej) częstym synonimem słowa „pokusa” jest „seks”; wprawdzie ziemskie „używanie” i cielesne rozrywki to także np. ucztowanie, brak umiarkowania w spożywaniu alkoholu itp., trudno jednak uwierzyć całkiem na serio, że głównym elementem zakazu „używania” nie jest właśnie seks niesłużący reprodukcji. Wskazany w aforyzmie dowód nie zmienia jednak w znaczącym stopniu życia człowieka, bo oto okazuje się, że obietnica bonum per malum jest fałszywa, pokusa nie stanowi gwarancji, że istnieje coś, dla czego warto się jej wyrzec, pomyłka nie prowadzi do poprawy. Więcej nawet: podmiot stwierdza, że „dobro skusiło nas do zła, niby spojrzenie kobiety, które wabi do łóżka”. Po raz kolejny więc, i to chyba najczytelniej wśród cytowanych fragmentów, Kafka tworzy paralelę łóżko (tożsame z seksualnością) = zło. W zaproponowanym przez niego porównaniu kobieta (jej spojrzenie) wydawałoby się odpowiednikiem dobra, co mogłoby podważać ciąg znaczeniowy kobieta – seks – zło. Cóż to jednak za dobro, które prowadzi do zła? Ta dwuznaczność kobiety wydaje się zresztą nieprzypadkowa. Wszak dopiero romantyzm, a zwłaszcza fin de siècle, stworzył postać femme fatale, wampirzycy, seksualnej kusicielki. Wcześniej płeć żeńska stanowiła raczej synonim czystości, delikatności, bojaźliwości, ciepła, dobra. Zapisek Kafki jakby rejestruje tę przemianę; kobieta nawet zestawiona z dobrem musi prowadzić do zła – do łóżka.
Trudno jest jednoznacznie rozwikłać tu kwestię sprzężenia seksualności i zła w myśleniu Kafki. Bo że sprzężenie takowe występuje, nie można mieć wątpliwości; zbyt często zapisywał wyraz „łóżko” zaraz obok wyrazu „zło”. Dla podsumowania tych rozważań warto jednak przytoczyć niektóre zawarte w Zapiskach myśli, które dotyczą całkowitej odpowiedzialności moralnej za popełnienie tego drugiego. W aforyzmie 101 pisze: „Grzech zawsze nadciąga otwarcie i można go natychmiast wyczuć za pomocą zmysłów” (s. 435). W 434 z kolei: „Zło jest czasem podobne do narzędzia w ręku; rozpoznane lub nierozpoznane, można – jeśli się chce – bez sprzeciwu odłożyć na bok” (s. 434). Zdaje się, że klucz stanowi tu owa niepozorna parenteza: „jeśli się chce”. Innymi słowy, mimo różnych słabości, które sprawiają, że zbyt trudno jest zło odtrącić, wyrzec się go, wygrać z jego pokusami, Kafka nie daje sobie (a być może człowiekowi w ogóle) „taryfy ulgowej”. W swoich poszukiwaniach niezmiennych prawd wykazuje się moralną surowością, oczekuje od siebie (człowieka) woli i siły, nie znosi pomyłek i usprawiedliwień, co oczywiście nie stanowi magicznej ochrony przed złem. Upadki wydarzają się raz za razem, przez całe życie. Otwarte pozostaje jednak pytanie: na ile seksualność była dla Kafki jednym z rodzajów takiego upadku, przynajmniej w okresie, kiedy pisał Zapiski [z Zürau]?
[1] Posługuję się tym określeniem w sposób umowny, ponieważ mimo iż często mówi się w tym wypadku o aforyzmach, to klasyfikacja gatunkowa krótkich form z Zapisków bynajmniej nie jest rzeczą oczywistą.
[2] F. Kafka, Zapiski [Z Zürau], przeł. R. Karst, Ł. Musiał, [w:] tegoż, Wybór prozy, oprac. Ł. Musiał, Wrocław 2018, s. 423. Wszystkie następne fragmenty Zapisków cytuję według tego wydania, numer strony umieszczając w nawiasie po przytaczanej kwestii.
[3] Na marginesie: w niemieckim kręgu językowym tego rodzaju przemyślenia przedstawiał choćby Stanisław Przybyszewski, którego, zdaniem Artura Hutnikiewicza, Kafka miał być zresztą entuzjastą (por. S. Eile, Powieść „nagiej duszy”, „Teksty” 1973, nr 1, s. 68). Nie sugeruję tu związku genetycznego, a raczej podaję interesujący przykład; wiadomo wszak, że przeświadczenie o kobiecym źródle zła było w sztuce modernistycznej końca XIX i początku XX w. dość powszechne.
[4] F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, tłum. S. Wyrzykowski, Warszawa 1912, s. 108. Modernizacja – K.B.
[5] P. Sobolczyk, Gotycyzm – modernistyczny sobowtór odmieńca, Gdańsk 2017, s. 28. „[…] próby gotycyzmu »na serio« na ogół uznawano za literaturę masową czy pop. Wyjątkiem w modernizmie europejskim – najbardziej zapewne znaczącym – jest twórczość Franza Kafki, której gotycki rodowód przesłoniły inne etykiety i alegorie czytania”.
[6] Kpł 15, 19–24.
[7] M. Cieśla-Korytowska, O romantycznym poznaniu, Kraków 1997, s. 40–41. Por. Ł. Musiał, Wstęp, [w:] F. Kafka, Wybór prozy, s. CXII–CXIII: „[…] Franz Kafka […] literaturę przeobraża w czystej wody gnozę, czyli metodę pozwalającą osiągnąć najwyższy rodzaj poznania, dotrzeć do najgłębszych struktur rzeczywistości”. Kwestia zbawienia, tak charakterystyczna dla gnozy, może być w przypadku Kafki dyskusyjna. Harold Bloom pisał wszak, że „duchowość Kafki nie oferuje żadnej szansy na zbawienie, dlatego też nie jest gnostycka” (H. Bloom, Kafka. Brak stałego miejsca zamieszkania, przeł. A. Bielik-Robson, [w:] Nienasycenie. Filozofowie o Kafce, red. Ł. Musiał, A. Żychliński, Kraków 2011, s. 236). Dla ścisłości należy podkreślić, że cytowana opinia Blooma nie musi być sprzeczna z moimi hipotezami, wszak gnoza ≠ gnostycyzm, a gnostyczny ≠ gnostycki; czym innym jest ponadczasowa, uniwersalna postawa, a czym innym będący jej źródłem system religijny.